Z okazji 44 rocznicy
(samobójczej?) śmierci czeskiego artysty Vladimíra Boudnika chcę poświęcić ten
post jego pamięci.
Jaka
była naprawdę osoba biednego pracownika fabryki w Kladnie, we wzruszający
sposób zmitologizowana przez przyjaciela i współlokatora, Bohumila Hrabala? Kim
był Vladimír Boudnik, tworzący grafikę za pomocą wszystkiego, co go w jakiś
sposób poruszyło, czyli zazwyczaj tego, na co inni ludzie nie zwracali
najmniejszej uwagi, co uznaliby za śmieci? Swoją technikę nazywał „grafiką
strukturalną”.
Istnieje teoria, jakoby sztuka (oraz filozofia) Boudnika,
nazywana przez niego samego eksplozjonalizmem, była ściśle związana z okresem
wojennym, kiedy artysta został wywieziony na roboty do Niemiec, gdzie widział
liczne alianckie bombardowania i cały wojenny horror. Jednak pomysł na
oryginalną sztukę Boudnika nie był jedynie wynikiem wspomnień zakopanych
głęboko w jego podświadomości czy nieprzemyślanego kaprysu. Jako absolwent
Państwowej Szkoły Grafiki w Pradze Vladimir znał dokonania innych artystów,
wiedział, że być może nie jest oryginalny, a jednak uparcie ignorował ten fakt.
Był przekonany, że w czasach jemu współczesnych ludzie potrzebują silnego
artystycznego wstrząsu, czegoś, co gwałtownie pobudzi ich kreatywność i
wyobraźnię.
Dlatego Boudnik zasłynął z licznych „zdarzeń ulicznych”,
polegających na spacerach po praskich ulicach wraz z grupką znajomych i
przyjaciół, którzy wyszukiwali na starych murach dziur i kształtów stworzonych
przez odpadający tynk, kojarzyli je z różnymi postaciami, by zaraz potem
Vladimír naprawdę stworzył obraz odpowiadający ich wyobrażeniom.
Sam
artysta charakteryzował się niezwykłą delikatnością. Jego prace długo nie były
doceniane, a kiedy wreszcie, na początku lat 60. stał się członkiem Związku
Czeskich Artystów Plastyków, szybko musiał pogodzić się ze stratą uznania, gdyż
już po upadku Praskiej Wiosny w 1968 znów o nim zapomniano. Tak naprawdę w
pełni doceniony został już po śmierci, ponieważ za życia większość ludzi uważało
go za chorego psychicznie. Niecały rok przed śmiercią pisał w liście do
przyjaciela: „Przez całe lata wykonywałem w fabryce pracę (…). Chciałem
zademonstrować swoją normalność – odpowiadając na ataki i oszczerstwa, że
jestem obłąkany. (…) Nawet nie wiesz, jak mnie to pogrąża, gdy dowiaduję się,
że zamiast galerii plastycznych moją twórczością zaczyna interesować się
psychiatria.”
Nie
wiemy na pewno, czy Vladimír Boudnik 5 grudnia 1968 roku zamierzał się zabić,
czy był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Swoją drogą to ciekawe, że podobnie
jest z historią śmierci Bohumila Hrabala. Zresztą, nie warto tej sprawy
roztrząsać. W masowej wyobraźni zawsze pozostanie entuzjastycznym, ale
wrażliwym artystą, w skupieniu pracującym całe noce nad swymi obrazami i grafikami,
bądź piszącym „listy do samego siebie” w ogromnych księgach przy świetle lampy
zamocowanej nad łóżkiem w domu na ulicy Grobli 24.
Głównie przyczynił się do tego
Bohumil Hrabal, poprzez książki, w których często wspominał swojego
przyjaciela. Był to przede wszystkim „Czuły barbarzyńca”, stanowiący w całości
pewnego rodzaju hołd, ale Vladimír jest również bohaterem „Dandysa w drelichu”
(jeden z esejów „Pięknej rupieciarni”). W zekranizowanych „Perełkach na dnie”,
w epizodzie „Automat Svět” reżyserii
Věry
Chytilovej Boudnik zagrał samego siebie. Film Petra Kolihy, „Něžný barbar“ (Czuły barbarzyńca), w którym
główne roli zagrali J. Menzel i B. Polívka, stanowi luźną interpretację
tytułowej powieści, w której przeplatają się wątki z całej twórczości Hrabala.
Jeśli chcecie się
dowiedzieć więcej, a przy okazji znacie trochę język czeski, polecam ten krótki
reportaż:
A
jeżeli będziecie mieli ochotę, niezależnie od czasu i miejsca przywołać
atmosferę magicznej Libni, dzielnicy Pragi, z którą i Hrabal, i Boudnik byli
związani, polecam album Ladislava
Michálka „Libní s Bohumilem Hrabalem”, gdzie można znaleźć zdjęcia przedstawiające samego
Vladimira. Najlepiej szukać go bezpośrednio w czeskich księgarniach.
Napisane
na podstawie:
Bohumil Hrabal „Czuły Barbarzyńca”, Świat Literacki,
Izabelin 1997
„Dandys w drelichu” [w:] „Piękna rupieciarnia”,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2006