środa, 5 grudnia 2012

44. rocznica śmierci Vladmíra Boudnika


Z okazji 44 rocznicy (samobójczej?) śmierci czeskiego artysty Vladimíra Boudnika chcę poświęcić ten post jego pamięci.

                Jaka była naprawdę osoba biednego pracownika fabryki w Kladnie, we wzruszający sposób zmitologizowana przez przyjaciela i współlokatora, Bohumila Hrabala? Kim był Vladimír Boudnik, tworzący grafikę za pomocą wszystkiego, co go w jakiś sposób poruszyło, czyli zazwyczaj tego, na co inni ludzie nie zwracali najmniejszej uwagi, co uznaliby za śmieci? Swoją technikę nazywał „grafiką strukturalną”.
 

Istnieje teoria, jakoby sztuka (oraz filozofia) Boudnika, nazywana przez niego samego eksplozjonalizmem, była ściśle związana z okresem wojennym, kiedy artysta został wywieziony na roboty do Niemiec, gdzie widział liczne alianckie bombardowania i cały wojenny horror. Jednak pomysł na oryginalną sztukę Boudnika nie był jedynie wynikiem wspomnień zakopanych głęboko w jego podświadomości czy nieprzemyślanego kaprysu. Jako absolwent Państwowej Szkoły Grafiki w Pradze Vladimir znał dokonania innych artystów, wiedział, że być może nie jest oryginalny, a jednak uparcie ignorował ten fakt. Był przekonany, że w czasach jemu współczesnych ludzie potrzebują silnego artystycznego wstrząsu, czegoś, co gwałtownie pobudzi ich kreatywność i wyobraźnię.

 
 
 

Dlatego Boudnik zasłynął z licznych „zdarzeń ulicznych”, polegających na spacerach po praskich ulicach wraz z grupką znajomych i przyjaciół, którzy wyszukiwali na starych murach dziur i kształtów stworzonych przez odpadający tynk, kojarzyli je z różnymi postaciami, by zaraz potem Vladimír naprawdę stworzył obraz odpowiadający ich wyobrażeniom.   

                Sam artysta charakteryzował się niezwykłą delikatnością. Jego prace długo nie były doceniane, a kiedy wreszcie, na początku lat 60. stał się członkiem Związku Czeskich Artystów Plastyków, szybko musiał pogodzić się ze stratą uznania, gdyż już po upadku Praskiej Wiosny w 1968 znów o nim zapomniano. Tak naprawdę w pełni doceniony został już po śmierci, ponieważ za życia większość ludzi uważało go za chorego psychicznie. Niecały rok przed śmiercią pisał w liście do przyjaciela: „Przez całe lata wykonywałem w fabryce pracę (…). Chciałem zademonstrować swoją normalność – odpowiadając na ataki i oszczerstwa, że jestem obłąkany. (…) Nawet nie wiesz, jak mnie to pogrąża, gdy dowiaduję się, że zamiast galerii plastycznych moją twórczością zaczyna interesować się psychiatria.”

                Nie wiemy na pewno, czy Vladimír Boudnik 5 grudnia 1968 roku zamierzał się zabić, czy był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Swoją drogą to ciekawe, że podobnie jest z historią śmierci Bohumila Hrabala. Zresztą, nie warto tej sprawy roztrząsać. W masowej wyobraźni zawsze pozostanie entuzjastycznym, ale wrażliwym artystą, w skupieniu pracującym całe noce nad swymi obrazami i grafikami, bądź piszącym „listy do samego siebie” w ogromnych księgach przy świetle lampy zamocowanej nad łóżkiem w domu na ulicy Grobli 24.

Głównie przyczynił się do tego Bohumil Hrabal, poprzez książki, w których często wspominał swojego przyjaciela. Był to przede wszystkim „Czuły barbarzyńca”, stanowiący w całości pewnego rodzaju hołd, ale Vladimír jest również bohaterem „Dandysa w drelichu” (jeden z esejów „Pięknej rupieciarni”). W zekranizowanych „Perełkach na dnie”, w epizodzie „Automat Svět” reżyserii Věry Chytilovej Boudnik zagrał samego siebie. Film Petra Kolihy, „Něžný barbar“ (Czuły barbarzyńca), w którym główne roli zagrali J. Menzel i B. Polívka, stanowi luźną interpretację tytułowej powieści, w której przeplatają się wątki z całej twórczości Hrabala.

Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej, a przy okazji znacie trochę język czeski, polecam ten krótki reportaż:


                A jeżeli będziecie mieli ochotę, niezależnie od czasu i miejsca przywołać atmosferę magicznej Libni, dzielnicy Pragi, z którą i Hrabal, i Boudnik byli związani, polecam album Ladislava Michálka „Libní s Bohumilem Hrabalem”, gdzie można znaleźć zdjęcia przedstawiające samego Vladimira. Najlepiej szukać go bezpośrednio w czeskich księgarniach.

 

Napisane na podstawie:

Bohumil Hrabal „Czuły Barbarzyńca”, Świat Literacki, Izabelin 1997

„Dandys w drelichu” [w:] „Piękna rupieciarnia”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2006


 

 
 

piątek, 26 października 2012

Alkehol

W listopadzie 1991 roku Ota Hereš i Petr “Kuna“ Buneš, gitarzyści zespołu Kryptor postanowili dla zabawy skomponować kilka piosenek odbiegających od trashmetalowego stylu swojej kapeli, układając do nich teksty o pijackiej tematyce. Konsultacje w sprawie tego projektu odbywały się w praskiej restauracji „Na Slamníku“, gdzie w obecności znajomych, a także ludzi, którzy akurat w tym czasie jedli obiad. Właśnie tam zrodziła się ostatecznie postać jeszcze nienazwanego eksperymentu.
Pomysły rodziły się wraz z wzrastającą liczbą opróżnionych ze złotego trunku kufli. W ten sposób, już 25.01.1992 r. ukazało się pierwsze demo, Hospodo nalejvej, na którym kapela już pod nazwą Alkehol umieściła następujące utwory:  
Intro
Hospodo nalejvej
Tak jaký cavyky
Travičko zelená
Vypít se
Všechno je jinak
Dejvice
Polibte mi
Jako obvykle
Železná Sparta
Vezmem zákon do svejch rukou  
Outro

Dzieło zostało przekazane firmie Monitor, która od razu po jego przesłuchaniu wykazała zainteresowanie współpracą. Obie strony podchodziły do pomysłu pozytywnie, dlatego w ciągu tygodnia podpisano umowę o wydanie albumu.

Kapela nagrała go w studiu Propast, do poprzednich piosenek dodając Podbabskej stánek oraz O chlastu a Na Slamníku. Usłyszymy tam takich muzyków jak Ota Hereš (gitara, bas, wokal, chórek), Kuna (gitara, bas, chórek), Filip Robovski (bas, chórek) Lou Fanánek Hagen (wokal, chórek), a także A.K. (automatyczna perkusja).
Pierwszy album, Alkehol, ukazał się 8. czerwca 1992 roku i szybko znalazł się na liście 20 najlepiej sprzedających się tytułów. Ponieważ pojawiły się propozycje koncertów, założyciele zespołu, Ota i Kuna, zaprosili do współpracy swoich znajomych: perkusistę Martina Melmuse(ex-Törr), natomiast bas chwycił gitarzysta zespołu Brian, Tonda Rauer. Warto wspomnieć, że ten właśnie skład funkcjonuje po dziś dzień. Panowie nagrali utwór Okno mé lásky, a potem, na koncercie w Duchcově 30.10.1992 roku  supportowali zespół Kabát (a jakże by inaczej...).

Bez względu na opinie krytyków fani zbierali się tłumnie na koncertach, co popchnęło Alkehol do stworzenia drugiego albumu, S úsměvem se pije líp (wrzesień 1993), który utrzymywał się przez dwa miesiące w czołówce hitów. Skutkiem tego sukcesu był całkowicie wyprzedany koncert w Lucernie 25.11.1993 r.

Podsumowując okres 1992 – 2001, Alkehol zagrał setki koncertów w Czechach, odbył dwie wielkie trasy po Słowacji, a w wolnym czasie grywał na różnych festiwalach w obu tych krajach. Wciąż współpracując z Monitorem wydał kolejne albumy:

1994 – Alkeholism

1995 – Na zdraví

1996 – Odpočívej v pokoji

1997 – 100%

1998 – Alkohol, to je moje milá

1999 – Metla lidstva

2001 – Pili jsme a budem (hity, klipy, bonusy 1991 – 2001)

Nagrał też teledyski do piosenek Podbabskej stánek, Na Slamníku, O chlastu(live), Okno mé lásky, Buráky, Pivo dělá hezká těla, Rock’and’roll, Hlupák váhá, Houbová, Na zdraví, Odpočívej v pokoji, Nonstop a Lejboj.

Słowem, „Alkeholicy“ nie próżnowali. W 2002 roku zmienili wydawnictwo na Sokol’s Power Voice Music, co zaskutkowało kwietniowym albumem Planeta vopic (a także klipem do Piju jako duha). 1.10.2003 roku ukazał się natomiast Už se to smaží a peče z promującym teledyskiem Život je krátkej. W marcu 2004 roku rozpoczęła się trasa „Už se to smaží a peče TOUR 2004“.

W styczniu i lutym 2005 roku w studio Miloše Dodo Doležala Hacienda powstawał album Kocovina, który ukazał się nakładem SPV Music w kwietniu (i tym razem nakręcono klip -  Rozlezem se v červy).

Potem już do końca roku zespół koncertował, skupiając się na promocji nowego albumu.

Od początku 2006 roku Alkehol występował w Czechach i na Słowacji oraz pracował nad nowymi pieśniami. We wrześniu, w praskim studio ČNSO nagrał album Dvanáctka, który przy współpracy z Monitor-Emi ukazał się pod koniec miesiąca. Koncertowy chrzest album przeszedł 1.11. w praskim klubie Retro.

Od 2008 roku obowiązki managera zespołu przejęła agencja Magmakoncert. Jesienią tego roku narodził się albym Johoho (klip do Vožeru se).

Wiosną 2009 roku zespół udał się w trasę ze słowackim zespołem Konflikt, natomiast w 2010 roku – z Dogą. We wrześniu, w ostrawskim studio C rozpoczęły się prace nad kolejnym albumem, który wyszedł w listopadzie pod nazwą Pojďme se napít (Emi-Czech).

Zaraz po Sylwestrze 2011 roku zespół spotkał się wHrádku u Rokycan, gdzie powstał teledysk Zmaštěnej.

Cały rok 2011 upłynął na koncertach i przygotowaniach do 20. rocznicy powstania zespołu.

Jak zdążyłam się na własnej skórze przekonać, zespół świętuje swoje urodziny koncertując gdzie tylko się da.

środa, 15 sierpnia 2012

Nohavica w Kongresowej!

Informacja spóźniona o ok. dwa tygodnie, ale może ktoś jeszcze się nie zorientował i spełnię dobry uczynek: 26 listopada w warszawskiej Sali Kongresowej wystąpi Jaromir Nohavica, artysta znany i kochany nie tylko przez Czechów, Słowaków, Polaków (co tu kryć, w dużej mierze dzięki filmowi "Rok diabła" reżyserii Petra Zelenki), ale też ludzi innych narodowości, którzy niekoniecznie muszą rozumieć teksty piosenek, ale równie intensywnie odczuwają ich przesłanie. Sprzedaż biletów ruszyła 1. sierpnia, więc do boju!
Biografii pana Nohavicy nie muszę umieszczać na blogu, bo łatwo można ją znaleźć choćby na zadbanej oficjalnej stronie, dostępnej w wielu językach. Link do polskiej wersji : http://www.nohavica.cz/_pl/index_pl2.html

Lecz, ponieważ nie lubię tak krótkich i ubogich w informacje wpisów, muszę nadmienić, że twórczością Nohavicy zainteresował się stosunkowo niedawno nasz polski Artur Andrus, nagrywając polską wersję piosenki Těšínská (Cieszyńska:  http://www.youtube.com/watch?v=7F8njkvbsj4), ale na tym nie poprzestał, bo powstała też wersja łódzka (http://www.youtube.com/watch?v=WvoonsLNvIE&feature=related).

Polecam listopadowy koncert. Na pewno będzie na co popatrzeć, a raczej - czego posłuchać.

wtorek, 14 sierpnia 2012

KABÁT, Rocková Ostrava 12.08.2012

Gwiazdą wieczoru Rockowej Ostravy był Kabát. Wołanie fanów zmieniło się w prawdziwą euforię, kiedy usłyszeliśmy intro do Banditi di Praga i ta radosna atmosfera utrzymywała się bez przerwy do samego końca koncertu. Potem nastąpił czas na Piju já, piju rád,  Na sever, Shořel náš dům, których teksty, jak zresztą wszystkie kolejne, publika doskonale znała i śpiewała. Nie zabrakło obowiązkowej piosenki Malá dáma, ale żeby nie zwalniać przesadnie tempa zaraz potem rozbrzmiały Cesta do Kadaně i Dole v dole. Po kolejnym kawałku z najnowszej płyty, Don Pedro von Poltergeist, nadszedł czas na stare hity: Všechno bude jako dřív, a także Sem klidnej – był to pierwszy utwór mniej znany fanom, na co zresztą zwrócił uwagę sam Pepa Vojtek. Od początku koncertu w oczy rzucała się doskonała forma wszystkich artystów. Uśmiechy na ich twarzach, nieodłączne zapowiedzi piosenek, podczas których wszyscy milknęli i wpatrywali się w scenę jak w obrazek, dodatkowe efekty w postaci szalejącego na scenie ognia i wielkich telebimów w tle – to wszystko potęgowało wrażenie kultowości wydarzenia, w którym braliśmy udział. Dalsza uczta dla naszych uszu obejmowała takie utwory jak Wonder, Bara, Tak teda pojď, Bruce Willis, Úsměv pana Lloyda, Šaman, kolejna perełka ‘Banditi di Praga’ -  Ebenový hole, Starej bar, Kdovi jestli i, na „pożegnanie”, tradycyjna Pohoda.

Po krótkiej przerwie Kabáci wyszli na oczekiwane bisy. Po Burlaci doprosiliśmy się w końcu sztandarowego Žízeň, podczas którego temperatura pod sceną podskoczyła do granic możliwości. Ostatecznie zespół pożegnał nas kawałkami Colorado i Moderní děvče, po czym nastąpił skromny pokaz sztucznych ogni.
Krótko mówiąc – 2 godziny 10 minut profesjonalnego, rockowego show; 25 utworów znanych i kochanych przez wszystkich; brak głosu nazajutrz; koncert-marzenie. Niech za komentarz posłuży wcale nie przesadzone stwierdzenie, że podobnie, czasem może nawet z mniejszym uwielbieniem, reagowali fani na koncertach Manowar, AC/DC, Metalliki czy Iron Maiden. Wielkim plusem dla zespołu jest fakt, że przy całej swojej legendzie Kabáci pozostają skromni i na pierwszy rzut oka widać, że na scenie nie pracują, ale dobrze się bawią i nie mają zamiaru szybko tej zabawy przerywać. Szanse na ich koncert w Polsce, podobnie jak na koncerty Citron czy Kreyson, są niestety nikłe (jeśli w ogóle jakieś istnieją), ale Czechy wcale nie leżą na drugim końcu świata i myślę, że warto od czasu do czasu zorganizować wypad na festiwal typu Rocková Ostrava.













poniedziałek, 13 sierpnia 2012

CITRON na żywo!

Po długiej nieobecności, spowodowanej rzecz jasna festiwalowym sezonem, wracam, żeby zdać sprawozdanie z niektórych koncertów, które miałam okazję zobaczyć u zwariowanych południowych sąsiadów. Zacznę od zespołu CITRON.
Jego historię już znamy, pora na zajęcia praktyczne. W ciągu jednego miesiąca miałam okazję zobaczyć Citron dwa razy: na wspomnianym festiwalu Masters Of Rock, oraz na drugim, jednodniowym, o nazwie Rocková Ostrava.
Pierwszy był Masters. W tym roku, zwłaszcza porównując do zeszłego, festiwal był dosyć ubogi w gwiazdy. Listę zespołów umieściłam już we wcześniejszym poście. Z czeskich kapel warto było zwrócić uwagę między innymi na Arakain, Kreyson oraz Citron. I tu w końcu przechodzimy do meritum. Na Ronnie James Dio Stage oprócz muzyków pojawił się także bóg Radegast. Jeśli chodzi o setlistę, nie ma na co narzekać. Usłyszeliśmy wszystko to, czego moglibyśmy oczekiwać, nie zabrakło więc Rock, rock, rock, Ragegast, Už couvám, Zahradní slavnost,  Zase dál, Setkání s Radochem.
Po lirycznym Už zase mi scházíš, który wyśpiewała wraz z zespołem większość publiki, nadszedł czas na coś bardziej efektywnego. Przy kolejnym utworze, Moravská děvčátka, prawdziwe morawskie dziewczyny wyskoczyły na scenę i zafundowały show, który spodobał się głównie męskiej części fanów (zainteresowanych odsyłam na youtube: http://www.youtube.com/watch?v=ZN6OgzhgXvo).  Jeśli ktoś wyobrażał sobie Citron jako zespół złożony ze starszych panów znudzonych graniem od lat tych samych hitów, bardzo się mylił. Pod sceną bawili się zarówno młodzi, jak i starzy wyjadacze, że nie wspomnę już o muzykach!
Rocková Ostrava to festiwal mający miejsce na ogromnym placu w Ostravě – Vítkovicích 12. sierpnia. Zaproszone na imprezę zespoły to Kabát (szczegółową recenzję koncertu przeczytacie w następnym wpisie), dwudziestoletni Alkehol (którego biografię przygotuję niebawem), jedna z najlepiej sprzedających się grup w Czechach – ŠKWOR, Segment, znany z Czesko-Słowackiej wersji Mam talent, a także dwa cover-bandy: Judas Priest revival oraz Whitesnake revival (które zdecydowanie mają prawo wykonywać utwory oryginalnych zespołów). Poza tym usłyszeliśmy też Airfare, Willow Lake i The Pant (dwie ostatnie grupy zajęły odpowiednio 1. i 2. miejsce ankiety RADEGAST Líhně w 2011 roku).
Jedną z najwiażniejszych gwiazd był Citron. O ile podczas występów młodszych zespołów pogoda nie dopisała i większość fanów kryła się pod namiotami z Radegastem, o tyle Citron zgromadził pod sceną pokaźny tłum. Wśród muzyków zabrakło wspomnianego boga, ale zastąpiła go ogromna, nadmuchiwana figura górująca nad całym placem, postawiona w mini miasteczku rozrywki. Setlista nie różniła się bardzo od tej z lipca. Utwór Moravská děvčátka obył się tym razem bez udziału pięknych kobiet w lichych strojach, co nie znaczy, że cieszył się mniejszym zainteresowaniem. Bezbłędne, energiczne wykonanie Zahradní slavnost i Rock, rock, rock poruszyło cały plac, aż miło było popatrzeć i pouczestniczyć.
Na podstawie tych dwóch koncertów mogę stwierdzić, że nie ma żadnej przesady w określeniu zespołu Citron legendarnym i łączącym pokolenia. Jest to jedna z tych kapel, które nigdy się nie starzeją i nie nudzą. Polecam wszystkim fanom tradycyjnego heavy metalu zainwestowanie w któryś z ich występów – niezapomniane wrażenia gwarantowane!

środa, 4 lipca 2012

Polsko-czeska "fiXmisja"

Podążając za głosem Polskiego Radia oraz Czeskiego Centrum w Warszawie ja również chcę zachęcić do słuchania czeskich piosenek na polskiej antenie.

Vypsaná fiXa to pardubicka grupa rockowa powstała w 1994 roku. W jej skład wchodzą wokalista Michal 'Márdi' Mareda, gitarzysta Milan 'Mejla' Kukulský, basista Daniel 'Mejn' Oravec oraz perkusista Petr 'Pítrs' Martínek.

Na tle innych zespołów określających się mianem pop punkowych czy soft rockowych Vypsaná fiXa wyrónia się baśniowymi, surrealistycznymi tekstami autorstwa Márdiego. Inspirację czerpie najprawdopodobniej z twórczości Williama Saroyana i Gabriela Garcíi Márqueza.
W 2007 roku napisali muzykę do filmu "Václav", natomiast w 2012 brali udział w produkcji filmu "Čtyři slunce".

 Niektórzy Polacy powinni kojarzyć ten zespół głównie z utworu „Palenie titonia“ . http://www.youtube.com/watch?v=Sf_TkLgQEeU

 Zespół podbił serca fanów m.in. we Włoszech, Anglii, Japonii oraz Polsce. Vypsana fiXa przed koncertami w Pradze supportowała m.in. grupę The Offspring, Guano Apes oraz Iggiego Popa. 

Zobaczymy go zarówno na festiwalach, jak i mniejszych klubowych koncertach. Usłyszymy natomiast nie tylko na czeskiej, ale i polskiej antenie. Płytę „fiXmisja“, kompilację największych przebojów, nagrał w Polskim Radiu (premiera odbyła się 18 czerwca). Utwory "Klenot" i "Detaily" zapisały się w notowaniach Listy Przebojów Radiowej Trójki. 


wtorek, 26 czerwca 2012

KABÁT

Młodszy od poprzedników, bo założony w 1983 roku zespół Kabát narodził się z Cieplicach. Jego ojcowie założyciele to basista Milan Špalek i gitarzysta Tomáš Krulich. Później do składu dołączyli Radovan ‘Hurvajs’ Hurčík, który zasiadł za perkusją, oraz wokalista Josef ‘Pepe’ Vojtek. Ostatni przybył drugi gitarzysta Ota Váňa. Co ciekawe, ten skład funkcjonuje od 1990 roku po dziś dzień.
Początkowo zespół grał tylko w Cieplicach i okolicznych miasteczkach jako lokalna rockowa kapela. Przełomowym momentem w jej historii były pierwsze płyty Má jí motorovou (1991) oraz Živě! (1992) Kabát spodobał się wystarczającej ilości fanów, by podpisać umowę z wydawnictwem Monitor/EMI ČR. To z jego pomocą wydano wkrótce płytę Děvky ty to znaj (1993), w przyszłości natomiast Colorado (1994), Země plná trpaslíků (1995), Čert na koze jel (1997), Mega Hu (1999) ,Go Satane Go (2000), Suma Sumárum (the best) (2001), Dole v Dole (2003), Corrida (2007), Banditi di Praga (2010).
Drogę do sukcesu otworzył zespołowi album Colorado, sprzedany w 100.000 egzemplarzy.
Pierwsza regularna trasa koncertowa nastąpiła po zmianie managementu w 1999 roku i obejmowała 7 koncertów w większych czeskich miastach, które obejrzało ok. 20 000 osób. W roku 2001 na trasie promującej Go Satane Go pojawiło się już 30 000 fanów.
W 2002 roku Kabát świętował 10 rocznicę wydania pierwszej płyty, z tej okazji rok wcześniej wydał Suma Sumárum, który to album po miesiącu pokrył się platyną. Do dzisiaj w Czechach i na Słowacji sprzedało się w sumie 128.000 egzemplarzy. Na liście najlepiej sprzedających się albumów według IFPI ČR, Suma Sumárum po 100 tygodniach od wydania nadal figurowało w pierwszej dziesiątce, przy czym przez większość czasu jako zdecydowany faworyt. Najgodniejszym uczczeniem rocznicy było turnée „Suma Sumárum 2002“ (12 koncertów), które wyszło wspaniale pod względem technicznym i przyciągnęło w sumie 60.000 fanów. Rok 2002 był udany także z powodu wielu nagród, które zespół otrzymał: brązowy medal w rankingu Český slavík w kategorii kapela roku, natomiast Josef Vojtek został ogłoszony wokalistą roku. Poza tym wyrazy uznania przyszły też z Akademii Muzyki Popularnej „Anděl“ za najlepiej sprzedający się album we wszystkich kategoriach. Zespół nagrał też dwa teledyski (do Pohody i Šamana) na potrzeby telewizji TV Nova – rankingu ESO. Oba uzyskały tzw. Červené Eso, a klip do Pohody stał się najsławniejszym tego roku i zyskał rekordową ilość głosów w historii rankingu. 
Później zespół zajął się przygotowywaniem nowego albumu Dole v Dole. W styczniu 2003 roku Pohoda znów dostała nagrodę Červené Eso (za sześć zwycięstw z rzędu!), podobnie jak teledysk do nowego Dole v Dole. Mało tego teledysk wygrał w słowackim muzycznym kanale TV Music Box oraz w czeskim Óčku (w kategorii Hard and Heavy), w którym Kabát zajął drugie miejsce w ilości zebranych głosów, zaraz po Linkin Park.
Dole v Dole 2003 (http://www.kabat.cz/)


7 października 2003 roku Kabát ogłosił z dawna oczekiwaną trasę nazwaną zwyczajnie „Tour 2003”, w ramach zapowiedzi kolejnej płyty. Po trzech udanych koncertach na Słowacji zespół przekroczył Czeską granicę 12 października i dwa dni później zagrał w Ołomuńcu. Tego samego dnia na rynku ukazało się Dole v Dole. Płyta już po trzech dniach pokryła się potrójną platyną! Nie zaskakuje więc informacja, że turnée okazało się najbardziej sukcesywnym w historii współczesnej czeskiej sceny. Trasa objęła wszystkie stadiony w kraju, nie wyłączając Pragi. Podobnymi osiągnięciami może się pochlubić np. Robbie Williams, na którego występ w praskiej T-Mobile Arenie bilety były wyprzedane w mgnieniu oka z dużym wyprzedzeniem. Kabát obejrzało na tej trasie ponad 110 000 fanów. Český slavík ogłosił zespół zwycięzcą w kategorii kapeli roku, po zebraniu 10 000 głosów (o 4 000 więcej niż w przypadku drugiego miejsca).
Szóstego marca 2004 roku Vojtek i Špalek otrzymali nagrodę Český Lev w ramach VAC i Czeskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy dźwięk. Dwudziestego marca Akademia Muzyki Popularnej ogłosiła zwycięstwo zespołu w kategoriach: zespół roku, album roku (rock) i teledysku roku (Dole v Dole). Co więcej management kapeli (Pink Panter Agency) został nominowany na promotora roku.
Wiosną Kabát wyruszył w trasę. Już przygotowania pokazały, że zapowiadało się największe czeskie tournée i to nie tylko w roku 2004. Pod względem organizacyjnym i technicznym koncerty dorównywały podobnym występom światowym.
Na mniejszych…


…i tych większych scenach...

 I tak pozostało do dziś. Trasy promujące Corridę i Banditi di Praga na długo pozostaną w pamięci fanów, w czym na pewno pomogą wydania DVD. Te dwa ostatnie albumy wyraźnie różnią się od wcześniejszych – są bardziej jednolite, ostrzejsze (na Banditi di Praga momentami aż drażni dźwięk gitar), dopieszczone. Nadal słychać na nich niewyczerpane pokłady humoru artystów, jednak nie są to już luźne teksty o polowaniu na króliki lub czyimś „pierwszym razie” napisane do równie nieskomplikowanego rytmu. Nie ma tu już żartów w stylu Čert na koze jel, Stevie Wonder, czy Jack Daniels. Można powiedzieć, że zespół… dojrzał. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Kabát jest uważany, zarówno przez ekspertów, jak i laików, za jedną z najlepszych kapel na czeskim rynku muzycznym. Nie jest jednak dobrze znany w Polsce, a szkoda. Mam nadzieję, że i nasz rynek wkrótce bardziej zainteresuje się muzyką sąsiadów.

czwartek, 21 czerwca 2012

ARAKAIN

Zespołem cieszącym się nieco większą popularnością w Polsce jest Arakain. Założony przez wokalistę Aleša Brichtę w 1982 roku wywodził się z kapeli Apad. Z Brichtą dogadali się dwaj koledzy - gitarzysta Jiří Urban i perkusista Miroslav Nedvěd. Dołączyli do nich Rudolf Rožďálovsky (gitara) oraz Olda Maršík (bas). Dla nich wszystkich inspiracją w tamtych czasach były, jak dla większości muzyków tego pokolenia, Iron Maiden, Judas Priest, Saxon i inni należący do NWOBHM. Koncert inauguracyjny Arakain odegrał w Domu Kultury Cíl w Pradze. Kolejne występy miały miejsce głównie na potańcówkach.
W 1984 roku gitara i bas w zespole zmieniły właścicieli. Nowi członkowie grupy to kolejno Miloň Šterner i Václav Ježek, którzy przynieśli ze sobą trochę klimatu w stylu zespołów Venom i Slayer. Rok później Šternera zastąpił Marek Podskalský. Wtedy też Arakain zaprosił na gościnne występy Lucie Bilou. W 1986 roku za perkusją zasiadł Karel Jenčík, niedługo zastąpiony przez Roberta Vondrovica, na basie zaczął grać Zdeněk Kub, a gitara przeszła do rąk Miroslava Macha. W tym samym roku zespół wynajął salę w Lucernie i z pomocą wydawnictwa Panton wydał pierwszy SP.
Drugi ukazał się dopiero po trzech latach, kiedy kapela stała się bardziej profesjonalna. Zaczęła występować na rockowych festiwalach w ZSRR, Czechosłowacji i w Polsce. Znów zmienił się perkusista. Po odejściu Vondrovica pałeczki przejął Štěpán Smetáček.
Na początku 1990 roku wydano trzeci SP, a potem album Thrash The Trash (Supraphon), który sprzedał się w 120 000 egzemplarzy. Rolę perkusisty w 1991 roku przejął  Marek Žežulka. Wtedy powstał album Schizofrenie (Supraphon).
1992 to rok 10 rocznicy powstania zespołu. Z tej okazji Arakain zaplanował koncert w Lucernie, uwieczniony na albumie History Live, poza tym nagrał kolejną płytę – Black Jack (Monitor).
Już rok później ukazał się album Salto Mortale (Popron music), a w 1995 roku Legendy z coverami hitów roku 1980, za który zespół otrzymał złotą płytę (ponad 30 000 sprzedanych egzemplarzy). Później Arakain czekała długa trasa koncertowa po Czechach i Słowacji, obejmująca między innymi kilka festiwali, na których kapela była headlinerem.
W 1996 roku światło dzienne ujrzał album S.O.S., natomiast w 1997, w ramach świętowania 15. urodzin zespół wydał 2 albumy kompilacyjne: 15 Vol. 1 i 2, a także dziesiątą już płytę – Farao.
Wiosną 2000 roku ukazało się podwójne CD Gambrinus Live. W 2001 roku zespół nagrał płytę Forrest Gump, rok później Archeology – i jest to ostatni album, na którym śpiewa Aleš Brichta, choć wokalista do dziś wykonuje stare piosenki Arakain (m.in. na trasie Arakain Memorial 2012). Kolejny album – Metalmorfoza (2003) – był pierwszym, na którym śpiewa Petr Kolář i ostatnim wydanym przez Popron music.
Złoto za Metalmorfozę (http://www.arakain.eu/)

Po nagraniu płyty Warning! W 2005 roku dla Sony BMG Petra na dobre zastąpił  Jan Toužimský. W tym samym czasie odszedł perkusista Marek Žežulka.
W czasie, gdy kapela szukała nowego muzyka, album Warning! pokrył się złotem. Niebawem zespół przyjął w swe szeregi Lukáša "Doxa" Doksanskiego.
Wiosną 2009 roku ukazał się Restart (2P Production), promowany na trasie po Czechach i Słowacji. Po roku i ten album dał Arakainowi złoto.
Fani czekali na piętnasty w historii zespołu album do 2011 roku, kiedy przy współpracy 2P Production wydano Homo Sapiens...? Dla pewności, że wiadomość o nowym dziele dotrze do wszystkich, zespół wyruszył w największą dotychczas trasę, która zajęła 3 miesiące i ponad 30 miejsc w Czechach i na Słowacji. W 2012 Arakain obchodzi swoje trzydziestolecie i jako prezent dla fanów wydaje XXX Best of Tour z udziałem Lucii Bilej (w tym roku Arakain i Lucie razem wystąpią między innymi na festiwalu Masters Of Rock- kolejny powód, żeby się wybrać...).

30. rocznica z Lucie Bilou

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Masters Of Rock

MOR to odbywający się w malowniczych Vizovicach festiwal idealny głównie dla fanów metalu i rocka, ale także miłośnicy punku, reggae czy folku znajdą tam coś dla siebie. W ciągu czterech dni przez scenę nazwaną imieniem samego Ronniego Jamesa Dio przewija się niemal 50 zespołów. Do tej pory można tam było zobaczyć między innymi MANOWAR, HELLOWEEN, GAMMA RAY, U.D.O., WHITESNAKE, ACCEPT, AVANTASIĘ, MOTORHEAD, TWISTED SISTER, RHAPSODY OF FIRE, BLIND GUARDIAN i wieeele innych. Równolegle na mniejszej Coca Cola Stage usłyszeć można młode wschodzące gwiazdy.


Wszelkie informacje organizacyjne, tj. dotyczące pól namiotowych, parkingów, biletów, itp. można łatwo odnaleźć na stronie www.mastersofrock.cz. Jeśli chodzi o mastersowe życie z punktu widzenia uczestnika – nie mogliście lepiej trafić.

Interesujące jest samo miesce festiwalu. Powstałe ok. XIII wieku Vizovice to ostatnia stacja kolei. Przez miasto przepływa rzeka Lutoninka, w której można natknąć się na różne zwierzęta – od ryb, kaczek i nutrii, po metalowców. Centrum jest niewielkie i niczym nie różni się od setek głównych placów małych czeskich miejscowości. Znajdziemy tam kilka sklepów spożywczych, kiosk, bankomat. Na wymagających turystów czeka niewielki zamek.

Zamek (ze strony miasta Vizovice: http://www.vizovice.eu/)

W czasie festiwali spokojne miasteczko przeradza się w tętniącą życiem mekkę wyznawców ciężkiej muzyki. Knajpy działają całą noc, sklepy otwierane są wcześniej i zamykane później niż zwykle, mieszkańcy wychodzą na ulicę ze swoimi lokalnymi specjałami, takimi jak miód, owoce czy sery (i sami-wiecie-co).    

Główny plac, na który można wejść tylko za okazaniem opaski, należy do fabryki Rudolfa Jelínka. Firmowy sklep znajduje się tuż przy jednym z wejść. Każdy zespół, który występuje na festiwalu, ma możliwość zwiedzenia fabryki i ujrzenia na własne oczy powstawanie tych litrów śliwowicy.


Podobnie jak inne większe festiwale tego rodzaju, Masters Of Rock oferuje nie tylko atrakcje muzyczne w postaci występów gwiazd i wszechobecnych szaf grających czy knajp, w których wyświetlane są koncerty na DVD. W wydzielonej strefie można również skoczyć na bungee, rozegrać mecz piłki nożnej na śliskiej powierzchni, przeżyć walkę sumo lub zmierzyć się z nadmuchiwanym, wściekłym bykiem (i wiele, wiele więcej). Gdzie indziej rozstawione są stoiska, na których można kupić czego tylko metalowa dusza zapragnie – płyty, koszulki, bluzy i inną odzież, pieszczochy, wszelkiego rodzaju biżuterię, paski, naszywki po prostu wszystko.

Na terenie placu zakupimy również jedzenie (od hot doga po indyjską kuchnię) oraz, rzecz jasna, picie. Co kilkadziesiąt metrów rozstawione są „beczki“ z firmowym alkoholem Rudolfa Jelínka i stoiska z piwem – w zależności od sponsora jest to Pilsner lub Gambrinus.

Atmosfera panująca na tym festiwalu jest lepsza niż mogłoby się wymarzyć. Jeżeli ktoś lubi wczasy pod namiotem (hotele proponuję rezerwować z rocznym wyprzedzeniem), poznawanie nowych szalonych ludzi, słucha dobrej muzyki i ma ochotę na kilka dni zapomnieć o reszcie świata, Masters to propozycja dla niego.


Dlaczego jeszcze warto wybrać się na MOR? Wierzę, że niepowtarzalną atmosferę kilkudniowej imprezy w gronie kilkudziesięciu tysięcy ludzi z podobnymi zainteresowaniami, z których każdy na te parę dni staje się twoim przyjacielem można odnaleźć również gdzie indziej - na Wacken, czy Sweden Rock – jednak Masters ma pewien atut w postaci ceny. Bilety, zwłaszcza kupowane wcześniej, są nieporównywalnie tańsze niż w przypadku innych krajów. Początkowa cena nie przekracza 600 koron, co daje ok. 100 zł. Sprzedaż biletów rusza zawsze w dniu zimowej edycji festiwalu – Winter Masters Of Rock odbywa się zazwyczaj w listopadzie, na hali Euronics lub stadionie im. Luďka Čajky we Zlínie (trwa jeden dzień). Poza tym, w niektórych miejscach w Vizivicach piwo jest tańsze niż w sklepie i wcale nie gorsze, ponieważ dla Czechów „chrzczenie“ piwa jest wielką zbrodnią.
Tegoroczny program festiwalu (już dziesiątego w historii!):
Czwartek 12.07.2012
14:00 - 14:50      Legendy se vrací
15:10 - 16:00      Saltatio Mortis
16:20 - 17:20      The Sorrow
17:40 - 18:40      Horkýže Slíže
19:10 - 20:20      Kamelot
20:50 - 22:05      Thin Lizzy
22:50 - 00:20      Within Temptation
00:50 - 02:00      Bloodbound
Piątek 13.07.

11:00 - 11:45      ZakázanÝ ovoce
12:00 - 12:45      Ribozyme
13:00 - 13:50      Suicidal Angels
14:05 - 14:55      Vitacit
15:10 - 16:00      Visací Zámek
16:15 - 17:15      Sirenia
17:45 - 18:45      Freedom Call
19:15 - 20:25      Exodus
20:55 - 22:10      Unisonic
22:50 - 00:20      Edguy
00:50 - 02:00      Pain
Sobota 14. 07.

10:00- 10:40       Lady Kate
10:55 - 11:35      Odium
11:50 - 12:40      Sebastien + Roland Grapow a Apollo Papathanasio
12:55 - 13:45      MIlking The Goatmachine
14:00 - 14:50      Citron
15:05 - 15:55      Kissin´Dynamite
16:10 - 17:20      Arakain + Lucie Bílá
17:50 - 18:50      Firewind
19:20 - 20:30      Korpiklaani
21:00 - 22:10      Stratovarius
22:50 - 00:20      Nightwish
00:50 - 02:00      Deathstars
Niedziela 15.07.

10:00 - 10:30      Mistake
10:45 - 11:35      Salamandra
11:50 - 12:40      Škwor
12:55 - 13:45      Skyforger
14:05 - 14:55      Doga
15:15 - 16:05      Hell
16:25 - 17:25      Paul Di´Anno
17:45 - 18:45      Tiamat
19:05 - 20:15      Gotthard
20:45 - 22:00      Arch Enemy
22:30 - 24:00      Sabaton
 
 

niedziela, 3 czerwca 2012

KREYSON

Jak radzili sobie, znani nam z zespołu Citron, założyciele projektu Kreyson - Ladislav Křížek i Jaroslav Bartoň? Warto na początku wspomnieć o współpracy wokalisty z Karlem Svobodou i nagraniu piosenki do jego serialu - Dlouhá míle. Jeśli chodzi o pierwszy album Kreyson, Anděl na útěku ukazał się w 1990 roku. Został wydany w czeskiej i angielskiej wersji (Angel on the Run) w Hannoverze przy pomocy znanego nam już Jana Němca i szybko zyskał złotą otoczkę. To na nim znalazł się megahit Vzdálená. Zespół udał się w wielką trasę koncertową.
Kolejnym solowym albumem czeskiego wokalisty był Zlatej chlapec wydany w 1991 roku – także pokryty złotem (100 000 egzemplarzy sprzedano w dwa tygodnie!). Ciekawostką jest, że na tej płycie do zaśpiewania piosenki Kam jen jdou lásky mé, którą trzy lata wcześniej Citron nagrał z Tanjou, Křížek zaprosił tym razem wokalistkę Annę K. Kolejna ogromna trasa promująca nową płytę była niespotykanym sukcesem, a liczba członków faknclubu natychmiast wzrosła do 5 000.
Następnie, w 1992 roku ukazał się album (również złoty) Křižáci, w wersji angielskiej Crusaders. Płyta sprzedawała się świetnie w Japonii, niestety z powodu zbyt wysokich kosztów upragniona trasa po Kraju Kwitnącej Wiśni się nie odbyła.

Rok 1992 (fotki znowu z oficjalnej strony: http://www.ladakrizek.com/)


Elixír života fani mogli kupić już w 1993 roku, a gościnnie na płycie usłyszymy gitarę Petra Jandy z Olympic. Láďa Křížek w tym samym roku wydał solowy krążek Klíč k mé duši, na którym znalazły się najlepsze hity z czasów jego gry w Vitalicie, Citronie i Kreysonie.
W 1994 roku Křížek otrzymał diamentową płytę za 400 000 sprzedanych egzemplarzy, po czym wydał kolejny album The Best of Láďa Křížek. Pod koniec tego roku zaśpiewał słynną piosenkę z Upiora w operze w duecie z utalentowaną, znaną solistką Teatru Narodowego, Evou Urbanovou. Wszystko to w rockowej oprawie z czeskim tekstem Pavla Vrby. Niezwykła para zaśpiewała także Ave Maria, a także Nech si zdát.
Po przeprowadzeniu ankiety TýTý, Křížek stanął na podium ulubionych czeskich wokalistów.
Wracając do grupy Kreyson, w 1995 ukazał się Zákon dżungle (Prawo dżungli), pod skrzydłami wytwórni Happy music. Sam Křížek o tematyce tej płyty wyraził się następująco: „Ludzkie życie podobne jest do życia w dżungli. Czasy, w których żyjemy są bezlitosne, przeżyją tylko silni, słabi nie mają szans”.
Wokalista na jakiś czas zrezygnował z tworzenia muzyki pod szyldem Kreyson, jednak nie porzucił swojego projektu definitywnie, a już na pewno nie zniknął z estrady.
Dla fanów sportu nie lada informacją jest, że Křížek napisał hymn dla AC Sparty Pragi – zarówno dla piłkarzy jak i hokeistów. Potem nagrał jeszcze wiele bardziej i mniej rockowych utworów wraz z różnymi artystami, ale nie będę się w to zagłębiać. Zainteresowanych odsyłam do strony zespołu.
Jak wiemy wiosną 2001 roku Láďa Křížek zajął się nagrywaniem Síly návratů z Citronem. Później wokalista z zespołem Damiens (projekt, który stworzył z bratem, Mirkiem) towarzyszył Gottowi w trasie. W tym samym czasie już jako producent pomagał w przygotowaniu trzeciego albumu dla swojego projektu, Nechci zůstat sám, wydanego wiosną 2002 roku. Wielkie zainteresowanie wśród fanów dało Mirkowi złotą płytę. Rok później firma gramofonowa Popron Music wypuściła na rynek Best of Damiens.
W roku 2006 wokalista jeździł po klubach w całym kraju wraz z gitarzystą Radkem Krocem. Przedstawiali stare hity Vitacitu, Citronu i Kreysonu w akustycznej aranżacji.
W połowie roku Křížek postanowił reaktywować projekt Kreyson. W tym celu ogłosił konkurs na członków grupy, który trwał od lipca aż do końca października 2006, ponieważ zainteresowanie muzyków było większe niż się spodziewano. W sumie zgłosiło się 90 utalentowanych artystów, spośród których wybrano 37. Ci, w niedzielę 17 grudnia 2006 roku pokazali na co ich stać na scenie w Ołomuńcu. Definitywnie konkurs zakończono 25 stycznia 2007 roku. Kompletny zestaw: Láďa Křížek na wokalu, gitarzyści: niezastąpiony Jaroslav Bartoň oraz Radek Reddy Kroc (znany nam z koncertów akustycznych) i Honza Kirk Běhunek,  Luděk Adámek na basie, Zdenek Pradlovský za perkusją. Inauguracyjny koncert nowego składu miał miejsce 17 marca 2007 roku w ČEZ Arenie w Ostrawie.
W czasie konkursu…


W maju 2007 wydano nowe CD z akustycznych występów zatytułowane Nejde vrátit čas. Później Kreyson zagrał na festiwalu Noc plná hvezd w Třincu (koncert został uwieczniony i wydany na DVD w 2008). Zespół znów wszedł do studia i niedługo potem ukończył nagrywanie 20 Years Of Kreyson, która to płyta została wydana także w Ameryce Północnej dzięki współpracy Retroactive Records.
Dzisiejszy skład zespołu jest uboższy o dwóch muzyków - Honzę Běhunka i Jaroslava Bartoňa.
Moim obowiązkiem jest nadmienić, że wspomniany parokrotnie zespół Vitacit także wystąpi w tym roku na Masters Of Rock!